Klub Fachowca

Moja lista zainteresowań
Pojazdy elektryczne ..... ciekawostki
Ponad połowę sprzedanych w zeszłym roku samochodów w Norwegii stanowiły pojazdy elektryczne. Trudno się dziwić – to bogaty kraj, w którym dotacje do pojazdów na prąd są tak duże, że elektryczny Volkswagen ID.3 jest tańszy od Golfa z silnikiem spalinowym.

Tymczasem same naprawy są już wyjęte spod płaszczyka dofinansowań. Wolnorynkowa cena zarówno kierowców, jak i ubezpieczycieli zwala z nóg. Ci drudzy przy najmniejszym uszkodzeniu stwierdzają szkodę całkowitą, ponieważ reperowanie pękniętego zderzaka nie jest ekonomicznie uzasadnione. Tym sposobem prawie nowe pojazdy z bateriami w podwoziu lądują na szrocie – ot skandynawska wizja ekologii, a oni się przecież na niej znają.
Jak to wygląda w praktyce? Do norweskiego serwisu podjechał właściciel Jaguara i-Pace. Serwisant w osłonie akumulatora dostrzegł niewielki otwór. ASO robotę oszacowało na koszt od 146 tys. zł do 155 tys. zł. Za nowy samochód salon życzy sobie prawie 330 tys. zł. W Polsce pewnie Czesiu z Mirkiem posklejaliby otwór za przysłowiowe „dziękuję”, ale nie w Norwegii – tam musi być drogo.

Ale czy kraj ma tutaj w ogóle jakieś znaczenie? Pewnie trochę tak, choć nie rzutuje to aż tak bardzo na ponadprzeciętne koszty. Z kolei procedura, jaką producent przewidział na usunięcie awarii już owszem. Z racji tego, że osłona zapewne znacząco różni się od osłon stosowanych w samochodach spalinowych, znacząca jest tutaj zastosowana technologia samej naprawy. Spawać przy akumulatorach nie wolno, tak więc w grę wchodzi wymiana. Osłona jest uszczelniona specjalną pastą – jej koszt to bagatela 56,5 tys. zł. I zapewne silikon z Castoramy tematu nie załatwi, choć tego nie jesteśmy pewni.

Za cenę ekstra pasty możemy mieć już nieźle wyposażoną Dacię Duster albo BMW M3 z 2014 w pakiecie Performance. Tymczasem norweskie ASO przy okazji informuje właściciela, że nie jest pewne, czy przypadkiem nie doszło do uszkodzenia samej baterii. Wówczas koszt wymiany ogniw zwiększyłby ostateczną sumę naprawy. Na szczęście przezorny zawsze ubezpieczony, tak więc tym razem koszt naprawy pokryje ubezpieczyciel. Nie wiemy jednak, co ze zniżkami.
Ale czy jesteśmy gotowi na taką motoryzację? Średnia cena używanego samochodu w Polsce to ok. 22 tys. zł. Badania pokazują, że szukamy samochodów prostych konstrukcyjnie, najlepiej bez turbosprężarki. Nie dlatego, że nie lubimy, gdy motor ciągnie od dołu, ale zdajemy sobie sprawę, że takie przyjemności kosztują. Tymczasem od 2025 r. obowiązywać ma u nas norma Euro7. Emisja CO2 silnika spalinowego ma być ograniczona z 95 g/km do 30 g/km, a tlenku azotu do 30 g/km.

Obecnie mała Toyota Yaris Hybrid emituje do atmosfery w cyklu mieszanym 79 g/km CO2, co odbierane jest za technologiczne osiągnięcie, poniżej którego trudno inżynierom zejść. Taki więc nie łudźmy się. Europejczykom zostanie narzucona motoryzacja na prąd z wszystkimi jej ułomnościami. Kto i za ile będzie to obsługiwał? Tego chyba nie wie nawet czarodziej ze szklaną kulą. Miejmy nadzieję, że norweski przypadek to był precedens i nie okaże się regułą, bo wówczas spełnią się wyśnione oczekiwania ekologów – wszyscy korzystać będziemy z transportu publicznego. A może właśnie o to chodzi?!
#ProfiAuto #DoradcaProfiAuto #serwis #naprawa
Powrót